Jedyne, przy czym miałem pewne wątpliwości, a co zostało poruszone na forach arbingu jest kwestia pt.: "arbing jest praktycznie pewnym sposobem, przy valuebetach możesz trafić na dłuższą serię i znacznie uszczuplić swój bankroll, jeśli nie - przegrać zupełnie". Owszem, jednakże trzymając się w.w. logiki mógłbym w ogóle dać sobie spokój z bukmacherką, wszakże zawsze istnieje szansa na serię rozbijającą bankroll. Na tę chwilę zastanawiam się, jaki procent budżetu przeznaczyć na valuebety. Na tyle wysoki, żeby gra warta była poświęconego czasu, a jednocześnie na tyle niski, żeby zminimalizować ryzyko. Owszem, bardzo dużo zależy od granych kursów (=wyższa lub niższa szansa na dłuższą serię, zanim "wyrówna" na naszą korzyść), dlatego wciąż nad tym pracuję.
Yield na poziomie 7% jest więcej niż dobry, w ciemno brałbym. Szczególnie na całkiem przyzwoitej próbie 4k. betów. Obserwuję typerów na Oddsportal i są tacy, którzy przekraczają 10% powyżej 10k-20k betów, a to już kosmos jak dla mnie. Szkoda, że nie ma możliwości gry u bukmacherów, którzy notorycznie oferują potężnie zawyżone kursy (chociażby Chance.cz), a do innych strach wpłacać jakiekolwiek pieniądze, gdy poczyta się opinie (Tempobet).
Zastanawiałem się (w sumie w dalszym ciągu zastanawiam się), jakie bety (kursy) byłyby najkorzystniejsze, ale dochodzę do jednego wniosku: nie ma to znaczenia. Jeśli bierzemy kurs, który został znacznie (>5%, 10%) zawyżony w stosunku do kursu odpowiadającemu rzeczywistemu prawdopodobieństwo, długofalowo będziemy do przodu. Przynajmniej nie widzę innej możliwości.
Edit.
O czym zapomniałem: na moją logikę, biorąc non stop zawyżone o 10% kursy, długofalowo powinno się być na plus właśnie ok. 10%. U Ciebie próba jest już spora, także można spytać czy bierzesz (średnio) arby ok. 7% czy po prostu wynik jest dużo lepszy niż powinien być?