Zauważyłem, że zdecydowana większość tych, którzy na różnego rodzaju serwisach osiągają wysoki yield na bazie co najmniej kilkuset betów - gra wysokie kursy. Do niedawna brałem także te ok. 2.0, ale dam sobie spokój. Faworyci zawodzą zdecydowanie częściej niż mógłbym przypuszczać, a gdy już typ wejdzie, to nie podbije yield w oczekiwanym przeze mnie stopniu. Prowadzę dwa odrębne typy statystyk i te, gdzie gram wyłącznie wysokie kursy (rzędu 3-4 - rzadziej, powyżej 6 - najczęściej) charakteryzują się dużo lepszymi wynikami. Zdecydowanie częściej zdarza się przeszacowany kurs na underdoga aniżeli faworyta. Ponadto domyślam się, że spory wpływ ma tutaj psychologia tłumu, kursy na faworytów zbijane są poniżej realnego prawdopodobieństwa.
Nie wiem jeszcze, jak to wszystko dokładnie działa. Z uwagi na zainteresowania związane z prawdopodobieństwem wiem, że potrzebowałbym kilkutysięcznej bazy betów dla każdego rodzaju założenia, żeby posprawdzać wszystkie teorie. Jak wspomniałem wcześniej, na chwilę obecną przychylam się do opcji gry krótko przed spotkaniem, żeby osiągnąć kurs wyższy niż closing odds. Ale - co ciekawe - gdy arb'owałem, bez znaczenia było dla mnie, kiedy łapałem arb, a mimo wszystko zysk lądował zdecydowanie częściej po stronie soft bookie.
Na chwilę obecną, odkąd rozpocząłem testy, w ciągu ok. 2 tygodni zrobiłem ponad 600 betów, yield lekko ponad 20%. Jeśli drugie tyle da choćby i połowę obecnego - będę więcej niż zadowolony.